Rok 2109
Zgodnie z wcześniejszymi
ustaleniami, przyjechaliśmy do Kanady. Esme wybrała nawet ładny dom. Mieszkaliśmy
w Boucherville. Niedaleko Montrealu. Właściwe dzielił nas tylko duży las nic
więcej. A mi nawet ta przeprowadzka nie pomogła.
-Aaaa –usłyszałem
krzyki Alice, dobiegające z dołu.
- Co jest?
–zastanowiłem się. Wyszedłem ze swojego pokoju i zszedłem do salonu. Widok jak
mnie zastał - zdziwił mnie. Wszyscy się martwili.
- Co jest?
–zapytałem
- Alice nagle
straciła Lilian z oczu – odpowiedział Jasper, który tulił Alice do siebie. Była
bardzo zmartwiona i zdenerwowana, nigdy nie traciła nikogo z oczu, z wyjątkiem
kiedy ktoś zadawał się w wilkołakami, ale w przypadku Lillian to nie możliwe.
- Coś się stało
– stwierdzała Alice.
- Co widziałaś
ostatnie i gdzie jest Lilly? – zapytałem ze spokojem. Chyba jako jedyny,
starałem się trzeźwo myśleć.
- Poszła na polowanie
do lasu – odpowiedziała przerażona Esme.
- Widziałam jak
wchodzi do lasu i ciemna dziura – dopowiedziała Alice.
- Jedziemy –wydarł
się Emmett.
Wszyscy wpakowaliśmy się do auta.
Prowadził Emmett. Przy lesie szybko wysiedliśmy.
- Jest w tym
lesie – powiedziała Alice
Biegliśmy szukając jej.
-Na zachód– powiedziała
Alice
Ruszyliśmy i wpadliśmy na dużą
polanę. Nagle zobaczyliśmy Lillian. Siedzącą na kamieniu.
- Lilian
–wykrzyknęła Esme
Dziwne Lillian nie odpowiedziała.
Nawet się nie poruszyła. Podeszliśmy bliżej niej. Nic. W końcu zobaczyłem jej
twarz. Wyglądał jak lalka. Bezwładna lalka.
- Jest pod czyimś urokiem – powiedział Jasper
- Jest pod czyimś urokiem – powiedział Jasper
- W-Weźmy ją do
domu – za jąkała się Esme
Wzięliśmy Lilian i zanieśliśmy do
samochodu. Gdy dojechaliśmy do domu zanieśliśmy ją do salonu i położyliśmy na
kanapie. Czekaliśmy i czekaliśmy. Nagle Lilian wstała i zapytała:
- O wy tutaj?
Wszyscy się zerwali
i przytulali.
- Lillian, co
ci się stało? Znaleźliśmy cię w lesie. Pamiętasz cokolwiek? Zauważyłaś nas? Czułaś
cokolwiek? Kto ci to zrobił? Cierpiałaś? – zasypała Lily milionem pytań Alice.
- Ja nie wiem-
mówiła od niechcenia Lilly.
- Nic się nie
stało, Lillian. Najważniejsze, że jesteś tu, teraz z nami – wtrącił się
Carlisle.
- Nie mogę
sobie przypomnieć – wściekała się na siebie młodsza blondynka.
- Powiedz nam
to, co pamiętasz. Nie musisz skupiać się na szczegółach. Postaraj się
odtworzyć swoje
kroki. Spokojnie. Prześledź sobie wszystko w myślach – zaproponował Carlisle
- Poszłam na
zachód poszukać pumy, przedarłam się przez krzaki i wpadłam na polankę i koniec
filmu – powiedziała.
- Lilly, co
jest dokładnie ostatnią rzeczą, jaką pamiętasz? - zapytałem.
- Edward,
mówiłam ci. Wpadam na polanę. Koniec filmu - odpowiedziała
- Nie, chodzi
mi o dokładnie ostatnią rzecz, która pamiętasz. Drzewa, gałęzie, niebo,
trawa,
cokolwiek.
Zaczęła
odtwarzać sobie wszystko myślach.
Przedzierała
się przez chaszcze, połamała gałęzie, panował zmierzch. Poruszała się dosyć szybko,
niepewna zarówno swoich kroków, jak i kierunku. Wtem wypadła na polanę i
faktycznie miała dalej pustą dziurę. Jednak w ostatniej sekundzie…
- Lilly, kto to
był? Prawie na wprost ciebie, ktoś tam był, ukryty w mroku. Skup się na
ostatnich sekundach. Będę się im przyglądał razem z tobą - powiedziałem.
Wszyscy się
zainteresowali. We wspomnieniach Lilly ta tajemnicza osoba była ledwo widoczna,
odwrócona do niej plecami. Musiała ją uchwycić w ostatniej chwili, to by wyjaśniało ten
cały mrok, zwykła ciemność nie była żadną przeszkodą dla naszego wzroku. To
chyba była kobieta, niska, mała. Drobna. Podobna z postury do Alice i samej Lilly.
Miała ciemne włosy, cała była ciemna. Pasowało to do sytuacji i jej osoby. Mroczne,
nikczemne.
- Dobrze, czyli
wiemy, że na pewno byłaś pod czyimś urokiem – powiedziałem
Nie miałem tu już nic więcej do
roboty, więc poszedłem do swojego pokoju.
Następnego dnia
wszystko wróciło do normy. Siedziałem w swoim pokoju. Nie było
Rose, Emmetta i
Lillian. Reszta była w salonie. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Kto by dzwonił?
Zszedłem na dół. Esme właśnie otwierała drzwi.
- Dzień dobry
–powiedziała miło Esme
Przed drzwiami
stała dwójka osób. WAMPIRÓW.
- Dla was nie
dobry – odezwał się zimny, męski głos. Należał do dość wysokiego blondyna. Miał
delikatne rysy twarzy i zimne czerwone oczy.
- Jack- syknęła
wampirzyca – możemy wejść? –zapytała. Ona również była blondynką i to całkiem
ładną, z resztą, która wampirzyca jest brzydka. Jednak od niej nie biła aż taka
zimność.
Esme się zawahała.
- Nic wam nie
zrobimy – zapewniła wampirzyca, na co jej towarzysz zaśmiał się lekko i
dopowiedział:
-Na razie
- Jack zamknij
się ja tu mówię – warknęła ostro wampirzyca i posłała mu przeszywające
spojrzenie.
Esme wpuściła
ich.
Cholera, co to?
Ucywilizowane wampiry. Ucywilizowane to złe słowo. Cholernie
ucywilizowane
wampiry. Ta laska ma bluzkę z najnowszej kolekcji Diora . Kosztuje około 1300 $
no i spodnie za parę tysiaków . A o butach
to już nie wspomnę najnowsza kolekcja Prady. A on też nie gorszy. Mają
cholernie drogie ubrania. – usłyszałem w myślach Alice.
Ale ta blond
wampirzyca ma ładne piersi. Nie Alice ma ładniejsze. Chociaż może nie …. – myśl
Jaspera
- Więc
wtargnęliście na nasze ziemie – powiedziała wampirzyca, kiedy wszyscy znaleźli
się w salonie.
- Słucham –
zapytał Carlisle.
- Nie
przedstawiliśmy się Jack Dowson i Bridget Dowson - powiedział z przekąsem
mężczyzna.
Wszyscy
zamarli. W każdej głowie rysowała się obraz śmierci. W mojej również.
- Przepraszamy – powiedziała szybko Esme.
- Przepraszamy – powiedziała szybko Esme.
- Morgan chce
się z wami zobaczyć – powiedziała … Bridget.
- Ale całą
ósemkę – wtrącił się Jack
- Kiedy ? –
zapytał Jasper
- Jutro około
23.00 pójdziecie cały czas na zachód i dojdziecie do naszego zamku – powiedziała
Bridget
- Dobrze
–powiedział Carlsie
- Aha ma być
cała rodzina, osiem osób – powiedział Jack
- Dobrze –
powiedziała Esme
- Do wiedzenia
– powiedzieli
-Do wiedzenia
–odpowiedzieliśmy
Wyszli, a my
wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, jeszcze żyjemy, jest się z czego cieszyć.
-Mamy
przesrane- posiedział Jasper
- Owszem -
odpowiedziałem
- Alice, czemu
nie mówiłaś, że przyjdą? – zapytał Jasper
- Nie
wiedziała, że przyjdą W ogóle ich nie widziałam – odparła Alice
- A ja nie odczytałem
ich myśli - powiedziałem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz