2 lata później
I znów
wróciłem do tej posranej rzeczywistości.
Liceum.
Tragedia.
Zawsze
najgorszym dniem w szkole jest ten pierwszy. Tyle razy już przechodziłem ten
dzień, że przyzwyczaiłem się do myśli, głosów i westchnięć typu: „OMG, jaki
on piękny”, „Muszę się z nim umówić” lub „Który z nich jest
najładniejszy” itd. Ohydne myśli całej szkoły wywołane przez nasze przybycie.
Ten
czas, który spędzam w szkole jest zajęty stu procentową nudą. Co nie dziwne
skoro nie, kiedy wiem więcej od nauczyciela? Każdy następny dzień będzie
jeszcze bardziej nudny od przedniego.
Na
lekcji angielskiego, na której teraz się znajduję nauczycielka gada coś o Szekspirze.
Nigdy go nie lubiłem jednak ostatnio go polubiłem. Szczególnie jego dzieło
Perykles. Do dziś nie mogę uwierzyć, że to była Bella. Bella. Szukam jej od dwóch
lat i nic. Byłem w każdym państwie we wszystkich miastach sprzyjającym wampirom
i nic. Sam nie wiem jak to się stało, że wtedy uciekła. Tak naprawdę to
moja depresja mi przeszła i całymi siłami próbuję ją odnaleźć. Około roku
temu Alice i Lillian ubłagały mnie żebym wrócił do normalnego życia. Praca,
szkoła, ludzie i nuda. Najpierw nie chciałem jednak Rosalie, Rosalie
powiedziała ze może tak ją znajdę to się zgodziłem. No i się męczę w liceum. Przeprowadziliśmy się do Fishguard.
Rosalie , Emmett, Alice, Jasper, Lillian i ja poszliśmy do szkoły. Carlisle ma
znaleźć prace.
Ciekawe,
co się stało, że Bella została wampirem? Kto ją zmienił i przede wszystkim
gdzie i kiedy spotkała jakiegoś wampira? Jednak najgorsze w tym wszystkim był
widok jej ręki splecionej z ręką tego wampira. Są razem? Zresztą nie dziwie
się. Po tylu krzywdach, które jej wyrządziłem powinna być szczęśliwa. Ja mogę
cierpieć. Kiedy tylko zamykam oczy widzę ją. Piękną ubraną w fioletową
suknie. Taką jak była w teatrze. Zawsze była ładna, ale wtedy to był ósmy
cud świata.
W
końcu zadzwonił upragniony dzwonek. Wszyłem z sali i udałem się na stołówkę,
ponieważ była już pora na lunch. Szybko przeszedłem pomieszczenie do
najbardziej oddalonego stolika. Usiadłem i starałem się zagłuszyć myśli
uczniów. Ale jednak słyszałem: „ Boże, jaki Edward jest przystojny” Dzisiaj
wszystkie myśli były skupione na naszej szóstce. Z oddali widziałem
już moje rodzeństwo.
- Jakie wyparliśmy wrażenie na wszystkich? – Zapytał
ubawiony Emmett, gdy już wszyscy usiedli
- Jak zwykle dobre – odparłem
O idzie moja królowa – usłyszałem w myślach szkolnego
podrywacza Toma. Z ciekawości
odwróciłem głowę w stronę wejścia do stołówki. Najpierw zobaczyłem kremowe
szpilki, czarne rurki, następnie kremowo – czarną tunikę i torebkę. Odwróciłem
głowę. Nie chciałem patrzeć na następną wypudrowaną lalkę.
Nagle Rose
mocniej ścisnęła rękę Emmetta.
Bella – usłyszałem w myślach rodzeństwa.
Z
prędkości światła odwróciłem głowę i zacząłem rozglądać się.
Na
prawo - myśl
Alice.
Spojrzałem
w prawo. Przy stoliku siedział jakiś młody facet. Wampir a na wprost niego
Bella. Moja Bella. Jak mogłem jej nie poznać? W zasadzie to nie dziwne nie cierpiała
być w centrum uwagi. A teraz jest. Ale chwila, co to za wampir? Miała takie śliczne
i delikatne perfumy. Wytężyłem słuch i zacząłem przysłuchać się ich rozmowie:
- Luis skończ te temat. Przegrałeś – powiedział spokojnie i
spojrzała na niego
- Nie -odparł
- Tak –odpowiedział niechętnie
Pomierzyli
się chwilę na wzroki.
- Nie
- Tak, Luis przegrałeś
- Nigdzie nie jadę
- Jedziesz
- Isabello Marie Swan Shafft Dowson … nigdzie nie jadę
- Luisie Emanuelu Dominques Dowson jedziesz i to na cały
tydzień
Oni
powiedzieli Dowson? Spojrzałem na rodzeństwo. Mieli lekki strach w oczach. A
jeśli faktycznie należą do klanu Dowson? Przecież nic im nie zrobiliśmy! Chyba..
- Nie – kłócili się dalej
- Nie – kłócili się dalej
- Tak – powiedziała Bella
- Nie
- Jak chcesz możemy się kłócić – stwierdziła
- Nie jadę
- Jedziesz
Say you're sorry
That face of an angel comes out
Just when you need it to
As I pace back and forth all this time
'Cause
I honestly believed in you
Holding on,
The days drag on
Stupid girl
I should have known, I should have known
That face of an angel comes out
Just when you need it to
As I pace back and forth all this time
'Cause
I honestly believed in you
Holding on,
The days drag on
Stupid girl
I should have known, I should have known
Bella sięgnęła do torebki i wyciągnęła z niej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i położyła na stół.
- Kto to?
- Alexander
- Nie
odbierzesz
- Nie
- Nie gadałaś z nim od dwudziestu lat. Może wystarczy?
- Nadal jestem na niego wściekła
Odrzuciła połączenie i znów telefon zdzwonił
Odrzuciła
- Bella niema szans żebym się z tych zakupów wykręcił ? –
zapytał Luis
- Niestety nie – westchnęła smutno
- Ty się pewnie cieszysz ?
- Czym niby?
- Zostaniesz sama w domu, bo cię nikt nie wyciągnie
- Luis ja ci naprawdę współczuje tej wyprawy. Jak Nessi i
Ginny rzucą na sklepy to tragedia, ale cóż wiedziałeś, w co się pakujesz
- Wiem wiem
- Nie znudzi się mu to – stwierdził
- Wiem. Wyłączę telefon
- A jak ktoś coś będzie chciał
- To trudno
- Co mamy teraz ?
- Angielski
- No to spanko
Bella spojrzała na niego jak na idiotę.
- Chodźmy na lekcje
- Dobra
Wstali i z
gracją wyszli z stołówki.
Idę
z nią porozmawiać
–usłyszałem
w myślach Alice
- Siedź –warknąłem wściekle
Dlaczego?
Tylko na nią spojrzałem
O ten rudy Cullen już się zakochał w
Isabelli. Niedoczekanie. Ona nawet na niego nie spojrzy usłyszałem w myślach Toma.
-Idziemy na lekcje – powiedziała Rosalie
Wszyscy
wstali i rozeszli się do swoich klas. Lekcje minęły błyskawicznie. Cały czas
zastanowiłem się jak do niej podejść i porozmawiać. A z resztą nie zdziwiłbym
się gdyby nie chciała mnie znać. Ciekawe, co to był za wampir Luis. Najpierw
trzymała się za rękę z tamtym a teraz ten. Kiedy lekcje się skończyły szybko
pobiegłem na parking w nadziej, że ona jeszcze nie pojechała do domu. Stałem
oparty o samochód, gdy wyszła z budynku szkoły Znów się kłóciła z Luisem
- Isabell błagam zrób coś
- A co ja mogę? A z resztę nie. Mówiłam ci żebyś się nie
zakładał to ty swoje no i masz efekty...
- Proszę
- Luis zamknij się jedziesz i koniec
- Nie
- Matko tak
- Nie
- Tak
I pewnie
kłóciliby się tak dłużej gdyby nie doszli do samochodu. Najwyraźniej był
ich Aston Martin. Najlepszy na parkingu. Luis otworzył drzwi od strony pasażer
i wsiadła Bella. Zaczęła szukać czegoś w torbie. A w tym czasie Luis wsiadł do
samochodu i odpalił silnik. W oddali zobaczyłem całe moje
rodzeństwo. Szybko wsiadłem a oni za mną. Miałem wielką ochotę jechać za Bellą.
Żeby zobaczyć gdzie mieszka, ale z trudem się powstrzymałem. Odpaliłem silnik i
ruszyłem do domu. Był on osadzony w lesie. Gdzie nikt nie maił do niego dostępu
oprócz nas?
- Jesteśmy –wydarł się, Emmett gdy przekroczyliśmy próg domu
- Dobrze –odpowiedział Esme z salonu
Nie pewnie
weszłam do niego. Wiedziałem, co mnie czeka. Musiałem im powiedzieć, że Bella
tu jest. Ciekawe jak będzie ich reakcja?
- Nie uwierzycie, kogo spotkaliśmy w szkole – powiedział
Jasper
- Kogo –zapytał Carlisle znad książki
Wziąłem
głęboki oddech
- Bellę – powiedziałem
Carlisle i Esme umilkli na moment.
- Widzisz synu Rosalie miała racje mówiąc, że tak ją
szybciej znajdziesz – powiedział w końcu Carlisle
- Tak wiem –odparłem
- Rozmawialiście?- Zapytała Esme
- Nie zauważyła nas - powiedział Alice
- Dziwne –stwierdził Carlisle
- Kłóciła się z jakimś wampirem – powiedziałem z
obrzydzeniem – Luisem
Na pewno
to tylko znajomi …. Myśl
Esme
Spojrzałem na Esme i powiedziałem:
- Ma prawo do szczęśliwego życia
- A ty Carlisle masz prace? – Zapytała Rosalie
- Zaczynam od jutra – odpowiedział
Wyszedłem z
salonu i poszedłem do swojego pokoju. Włączyłem muzykę i usiadłem w fotelu. Nie
chciałem z nikim gadać tylko z moimi wspomnieniami.
***
Następnego
dnia pierwszy byłem gotowy do szkoły. Chciałem ją jak najszybciej zobaczyć. Dziś
nie czekałem na moje rodzeństwo pojechałem sam. Oni mieli później dołączyć.
Kiedy przyjechałem zobaczyłem już ich samochód? Byli w szkole. Udałem się na
pierwszą lekcję z utęsknieniem wyczekują przerwy na lunch. Równo z
dzwonkiem na lunch wybiegłem niczym torpeda z sali. Usiadłem na tym samym
miejscu, co wczoraj. I czekałem, kiedy przyjdzie. Nagle ktoś zapytał:
- Widziałeś ją ? – to był Alice
Nawet nie
zauważyłem, kiedy całe moje rodzeństwo przyszło.
- Nie – odpowiedziałem
Nagle
poczułem te same perfumy, co wczoraj. Takie delikatnie i piękne. Bellą.
Właśnie przechodziła przez drzwi. Za nią szedł ten wampir… Luis. Usiedli na
swoim miejscu z taca jedzenia, którego pewnie nie tknął.
- Luis –powiedział Bella
- Tak – odpowiedział bawiąc się butelką
- Mam złe przeczucia – powiedział zmartwiona
- To znaczy –zapytał nie odwracając wzroku od butelki
- Nie wiem
Nastała
chwila ciszy miedzy nimi. Którą przerwał Luis swoim już nudnym zdaniem?
- Ja nigdzie nie jadę
Bella
przewróciła oczami
- Jedziesz
- Nie
- Luis do cholery skończ to!!! – Powiedziała i rozejrzała
się po sali.
Nagle nas
zauważyła. Po ponad stu dwudziestu latach bólu smutki i tęsknoty za nią skrzyżował
swój wzrok z moim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz