poniedziałek, 15 października 2012

XIII. Jak mogłem jej nie poznać?




2 lata później 

            I znów wróciłem do tej posranej rzeczywistości.
            Liceum.
            Tragedia.
             Zawsze najgorszym dniem w szkole jest ten pierwszy. Tyle razy już przechodziłem ten dzień, że przyzwyczaiłem się do myśli, głosów i westchnięć  typu: „OMG, jaki on piękny”, „Muszę się z nim umówić” lub „Który z nich jest  najładniejszy” itd. Ohydne myśli całej szkoły wywołane przez nasze przybycie.
             Ten czas, który spędzam w szkole jest zajęty stu procentową nudą. Co nie dziwne skoro  nie, kiedy wiem więcej od nauczyciela? Każdy następny dzień będzie jeszcze bardziej  nudny od przedniego.
            Na lekcji angielskiego, na której teraz się znajduję nauczycielka gada coś o Szekspirze. Nigdy go nie lubiłem jednak ostatnio go polubiłem. Szczególnie jego dzieło Perykles. Do dziś nie mogę uwierzyć, że to była Bella. Bella. Szukam jej od dwóch lat i nic. Byłem w każdym państwie we wszystkich miastach sprzyjającym wampirom i nic. Sam nie wiem jak to się stało, że wtedy uciekła. Tak naprawdę to moja  depresja mi przeszła i całymi siłami próbuję ją odnaleźć. Około roku temu Alice i Lillian ubłagały mnie żebym wrócił do normalnego życia. Praca, szkoła, ludzie i nuda. Najpierw nie chciałem jednak Rosalie, Rosalie  powiedziała ze może tak ją znajdę to się zgodziłem. No i się męczę w liceum.         Przeprowadziliśmy się do Fishguard. Rosalie , Emmett, Alice, Jasper, Lillian i ja poszliśmy do szkoły. Carlisle ma znaleźć prace.
            Ciekawe, co się stało, że Bella została wampirem? Kto ją zmienił i przede wszystkim gdzie i kiedy spotkała jakiegoś wampira? Jednak najgorsze w tym wszystkim był widok jej ręki splecionej z ręką tego wampira. Są razem? Zresztą nie dziwie się. Po tylu krzywdach, które jej wyrządziłem powinna być szczęśliwa. Ja mogę cierpieć.  Kiedy tylko zamykam oczy widzę ją. Piękną ubraną w fioletową suknie. Taką jak  była w teatrze. Zawsze była ładna, ale wtedy to był ósmy cud świata. 
            W końcu zadzwonił upragniony dzwonek. Wszyłem z sali i udałem się na stołówkę, ponieważ była już pora na lunch. Szybko przeszedłem pomieszczenie do najbardziej oddalonego stolika. Usiadłem i starałem się zagłuszyć myśli uczniów. Ale jednak słyszałem: „ Boże, jaki Edward jest przystojny” Dzisiaj wszystkie myśli były skupione na naszej szóstce.  Z  oddali widziałem już moje rodzeństwo.
- Jakie wyparliśmy wrażenie na wszystkich? – Zapytał ubawiony Emmett, gdy już wszyscy usiedli
- Jak zwykle dobre – odparłem
O idzie moja królowa usłyszałem w myślach szkolnego podrywacza Toma. Z ciekawości odwróciłem głowę w stronę wejścia do stołówki. Najpierw zobaczyłem kremowe szpilki, czarne rurki, następnie kremowo – czarną tunikę i torebkę. Odwróciłem głowę. Nie chciałem patrzeć na następną wypudrowaną  lalkę.
            Nagle Rose mocniej ścisnęła rękę Emmetta.
            Bella usłyszałem w myślach rodzeństwa.
            Z prędkości światła odwróciłem głowę i zacząłem rozglądać się.
            Na prawo - myśl Alice.
            Spojrzałem w prawo. Przy stoliku siedział jakiś młody facet. Wampir a na wprost niego Bella. Moja Bella. Jak mogłem jej nie poznać? W zasadzie to nie dziwne nie cierpiała być w centrum uwagi. A teraz jest. Ale chwila, co to za wampir? Miała takie śliczne i delikatne perfumy. Wytężyłem słuch i zacząłem przysłuchać się ich rozmowie:
- Luis skończ te temat. Przegrałeś – powiedział spokojnie i spojrzała na niego
- Nie -odparł
- Tak –odpowiedział niechętnie
            Pomierzyli się chwilę na wzroki.
- Nie
- Tak, Luis przegrałeś
- Nigdzie nie jadę
- Jedziesz
- Isabello Marie Swan Shafft Dowson … nigdzie nie jadę
- Luisie Emanuelu Dominques Dowson jedziesz i to na cały tydzień
            Oni powiedzieli Dowson? Spojrzałem na rodzeństwo. Mieli lekki strach w oczach. A jeśli faktycznie należą do klanu Dowson? Przecież nic im nie zrobiliśmy! Chyba..
- Nie – kłócili się dalej
- Tak – powiedziała Bella
- Nie
- Jak chcesz możemy się kłócić – stwierdziła
- Nie jadę
- Jedziesz
Say you're sorry
That face of an angel comes out
Just when you need it to
As I pace back and forth all this time
'Cause
I honestly believed in you
Holding on,
The days drag on
Stupid girl
I should have known, I should have known

Bella sięgnęła do torebki i wyciągnęła z niej telefon. Spojrzała na wyświetlacz i  położyła na stół.
- Kto to?
- Alexander
- Nie odbierzesz
- Nie
- Nie gadałaś z nim od dwudziestu lat. Może wystarczy?
- Nadal jestem na niego wściekła
Odrzuciła połączenie i znów telefon zdzwonił
Odrzuciła
- Bella niema szans żebym się z tych zakupów wykręcił ? – zapytał Luis
- Niestety nie – westchnęła smutno
- Ty się pewnie cieszysz ?
- Czym niby?
- Zostaniesz sama w domu, bo cię nikt nie wyciągnie
- Luis ja ci naprawdę współczuje tej wyprawy. Jak Nessi i Ginny rzucą na sklepy to tragedia, ale cóż wiedziałeś, w co się pakujesz
- Wiem wiem
- Nie znudzi się mu to – stwierdził
- Wiem. Wyłączę telefon
- A jak ktoś coś będzie chciał
- To trudno
- Co mamy teraz ?
- Angielski
- No to spanko
Bella spojrzała na niego jak na idiotę.
- Chodźmy na lekcje
- Dobra
            Wstali i z gracją wyszli z stołówki.
            Idę z nią porozmawiaćusłyszałem w myślach Alice
- Siedź –warknąłem wściekle
            Dlaczego?
Tylko na nią spojrzałem
O ten rudy Cullen już się zakochał w Isabelli. Niedoczekanie. Ona nawet na niego nie spojrzy usłyszałem w myślach Toma. 
-Idziemy na lekcje – powiedziała Rosalie
            Wszyscy wstali i rozeszli się do swoich klas. Lekcje minęły błyskawicznie. Cały czas zastanowiłem się jak do niej podejść i porozmawiać. A z resztą nie zdziwiłbym się gdyby nie chciała mnie znać. Ciekawe, co to był za wampir Luis. Najpierw trzymała się za rękę z tamtym a teraz ten. Kiedy lekcje się skończyły szybko pobiegłem na parking w nadziej, że ona jeszcze nie pojechała do domu. Stałem oparty o samochód, gdy wyszła z budynku szkoły Znów się kłóciła z Luisem
- Isabell błagam zrób coś
- A co ja mogę? A z resztę nie. Mówiłam ci żebyś się nie zakładał to ty swoje no i masz efekty...
- Proszę
- Luis zamknij się jedziesz i koniec
- Nie
- Matko tak
- Nie
- Tak
            I pewnie kłóciliby się tak dłużej gdyby nie doszli do samochodu. Najwyraźniej  był ich Aston Martin. Najlepszy na parkingu. Luis otworzył drzwi od strony pasażer i wsiadła Bella. Zaczęła szukać czegoś w torbie. A w tym czasie Luis wsiadł do samochodu i odpalił silnik.  W oddali zobaczyłem całe moje  rodzeństwo. Szybko wsiadłem a oni za mną. Miałem wielką ochotę jechać za Bellą. Żeby zobaczyć gdzie mieszka, ale z trudem się powstrzymałem. Odpaliłem silnik i ruszyłem do domu. Był on osadzony w lesie. Gdzie nikt nie maił do niego dostępu oprócz nas?
- Jesteśmy –wydarł się, Emmett gdy przekroczyliśmy próg domu
- Dobrze –odpowiedział Esme z salonu
            Nie pewnie weszłam do niego. Wiedziałem, co mnie czeka. Musiałem im powiedzieć, że Bella tu jest. Ciekawe jak będzie ich reakcja?
- Nie uwierzycie, kogo spotkaliśmy w szkole – powiedział Jasper
- Kogo –zapytał Carlisle znad książki
            Wziąłem głęboki oddech
- Bellę – powiedziałem
Carlisle i Esme umilkli na moment.
- Widzisz synu Rosalie miała racje mówiąc, że tak ją szybciej znajdziesz –  powiedział w końcu Carlisle
- Tak wiem –odparłem
- Rozmawialiście?- Zapytała Esme
- Nie zauważyła nas - powiedział Alice
- Dziwne –stwierdził Carlisle
- Kłóciła się z jakimś wampirem – powiedziałem z obrzydzeniem – Luisem
Na pewno to tylko znajomi …. Myśl Esme
Spojrzałem na Esme i powiedziałem:
- Ma prawo do szczęśliwego życia
- A ty Carlisle masz prace? – Zapytała Rosalie
- Zaczynam  od jutra – odpowiedział
            Wyszedłem z salonu i poszedłem do swojego pokoju. Włączyłem muzykę i usiadłem w fotelu. Nie chciałem z nikim gadać tylko z moimi wspomnieniami.
***
            Następnego dnia pierwszy byłem gotowy do szkoły. Chciałem ją jak najszybciej zobaczyć. Dziś nie czekałem na moje rodzeństwo pojechałem sam. Oni mieli później dołączyć. Kiedy przyjechałem zobaczyłem już ich samochód? Byli w szkole. Udałem się na pierwszą lekcję z utęsknieniem wyczekują przerwy na lunch. Równo z  dzwonkiem na lunch wybiegłem niczym torpeda z sali. Usiadłem na tym samym miejscu, co wczoraj. I czekałem, kiedy przyjdzie. Nagle ktoś zapytał:
- Widziałeś ją ? – to był Alice
            Nawet nie zauważyłem, kiedy całe moje rodzeństwo przyszło.
- Nie – odpowiedziałem
            Nagle poczułem te same perfumy, co wczoraj. Takie delikatnie i piękne. Bellą.  Właśnie przechodziła przez drzwi. Za nią szedł ten wampir… Luis. Usiedli na swoim miejscu z taca jedzenia, którego pewnie nie tknął.


- Luis –powiedział Bella
- Tak – odpowiedział bawiąc się butelką
- Mam złe przeczucia – powiedział zmartwiona
- To znaczy –zapytał nie odwracając wzroku od butelki
- Nie wiem
            Nastała chwila ciszy miedzy nimi. Którą przerwał Luis swoim już nudnym  zdaniem?
- Ja nigdzie nie jadę
            Bella przewróciła oczami
- Jedziesz
- Nie
- Luis do cholery skończ to!!! – Powiedziała i rozejrzała się po sali.
            Nagle nas zauważyła. Po ponad stu dwudziestu latach bólu smutki i tęsknoty za nią skrzyżował swój wzrok z moim.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz